sobota, 19 września 2015

Jak ożywić zwykły notes?

     Na samym początku chciałam Wam bardzo podziękować za dzielenie się w komentarzach swoimi odczuciami co do poprzedniego posta. Miło wiedzieć, że każdy z nas jest inny i każdego do działania motywuje coś innego lub ktoś inny. Dzięki temu na świecie mamy mnóstwo wspaniałych i różnorodnych rzeczy, projektów, przedsięwzięć.

    W tym poście chciałam pokazać mój sposób na uporządkowane dni, pamiętanie o wszystkich istotnych spotkaniach, wizytach, czy sprawach. Odkąd pamiętam małe, kolorowe karteczki zawsze były częścią mojej torebki, biurka, pokoju. Zauważyłam, że zapisuję ich tak dużo, że zaczęłam je gubić. Damska torebka, tak, tak. Zawsze, szukając w niej konkretnej wskazówki, zapisanej wcześniej właśnie na karteczce, nie zabierałam tej potrzebnej. Jakiś czas temu znalazłam miejsce wspólne dla karteczek, wskazówek, rzeczy do zapamiętania. Od przyjaciółki otrzymałam wyjątkowy notes, który w zamiarze miał być kolejnym "tomem" mojego wieloletniego pamiętnika. Jednak jego rozmiar, faktura i przede wszystkim lekkość przesunęły szalę i został moim podręcznym notesem.

   Żeby nie był nudny, włożyłam w niego trochę siebie, zainspirowana zdjęciami z  Internetu czy wzorami ze słynnego Filofaxu. ;) Od pierwszego października ponownie wracam na studia. Notes już teraz bardzo mi pomaga, a gdy zaczną się zajęcia - będzie niezbędny! Poniżej prezentuję Wam efekty mojej pracy. Zaznaczam, że nie jestem mistrzem plastycznym. Lepiej idzie mi z pomysłami. ;)
Inspiorowałam się "Kalendarzem 2015" Beaty Pawlikowskiej,
zdjęciami znalezionymi w Internecie oraz "Książką bez sensu" Alfiego Deyesa.













Na okładce zrobiłam kieszonkę na "latające kartki", których u mnie nie brakuje.






Washi Tapes skradły ostatnio moje serce. ;)
Samodzielnie wykonane kalendarze na najbliższe miesiące,
 chociaż kalendarz Beaty Pawlikowskiej i tak noszę ze sobą. ;)


Część mojej stale powiększającej się kolekcji. ;)

A jakie są Wasze pomysły i sposoby na uporządkowanie wielu spraw? :)

niedziela, 13 września 2015

Co jest motywacją w życiu?

     Przerwa w blogowaniu była dosyć spora, ale z powodów nie do przeskoczenia. Musiałam urządzić sobie wreszcie mini-wakacje i odetchnąć od kilku spraw.

   W dzisiejszym świecie ciągle wymaga się od nas głowy pełnej pomysłów, sił i motywacji do działania, a przede wszystkim wytrwałości. Jednak nikt nie pyta nas, jakim sposobem, jakim cudem (!) mamy być w stałej gotowości do wszystkiego. Baterie kiedyś się wyczerpują i trzeba je podładować. Internet jest pełen pomysłów dotyczących każdej sfery naszego życia. Nic tylko się inspirować i działać. Najgorsze jest jednak to, że na inspirowaniu się (czyt. siedzeniu przed komputerem) się kończy. Drugi etap, czyli realizacja  często stale się "wczytuje". W związku z tym, zastanawiałam się ostatnio jak znaleźć motywację do działania i siłę, by rozróżnić od siebie dni. Niech tylko nie padnie pytanie: jaki dziś mamy dzień? Człowieku! Widocznie nie skupiasz się na każdym z nich zbyt mocno, skoro zapominasz, który jest, który. Widocznie zlały się w "tydzień pracy" i "weekend". Nie lepiej pamiętać, że dany dzień upłynął pod znakiem cudownej książki, wyjątkowego spotkania, czy niebywałej niespodzianki? I zaczynam zabawę w trenera osobistego i mentora. ;)

   Zatem co nas motywuje i inspiruje w życiu? Dla jednym będzie to właśnie zbiór fotografii na stronie internetowej. Dla drugiej osoby, trzeciej i czwartej widok za oknem, dziecko, dobry wygląd, pasja, miłość, zdrowie, uśmiech. W ostatnich dniach miałam okazję spotkać się z wieloma wyjątkowymi i bliskimi mi osobami. Po rozmowach z nimi, po byciu przez chwilę cząstką ich codzienności i życia doszłam do wniosku, że nie ma lepszej, wartościowszej i wspanialszej motywacji niż drugi człowiek.  Motywacji do wszystkiego! Każdy z nas jest inny, każdy ma inne plany, inne pomysły na siebie i swoje życie. Przeplatanie się w kontaktach i rozmowach kontrastowych, czy podobnych cech naszych osobowości pozwala nam wpadać na nowe pomysły, czy weryfikować dotychczas podjęte decyzje i wykonane kroki. Drugi człowiek jest dopełnieniem nas samych. Nie musi to być osoba, którą kochamy, czy się z nią przyjaznymi, znamy. Często motywację do życia, czy pomysły na siebie potrafią nam podsunąć obcy ludzi, nawet ci, mijani obojętnie na ulicy. Warto wierzyć w ludzi.


Tylko zdjęcia oznaczone adresem mojego bloga są mojego autorstwa
 i tylko do nich mam prawa autorskie. Pozostałe nie są moją własnością.









Widok z Ruczaju na Kraków <3

Tatuaże ozdobne


Zestaw ozdób do paznokci - Essen - Primark


     Tym jakże wzniosłym postem (na pewno, na pewno) chciałam zmotywować samą siebie do wrócenia tutaj. Mam nadzieję, że jest choć jedna osoba, która z tego faktu się ucieszy.

wtorek, 1 września 2015

Goodbye August!

    Zacznę od podziękowania Wam za tak liczne odwiedziny mojego raczkującego bloga. Pomysł założenia go towarzyszył mi od naprawdę kilku lat, ale zawsze było nie po drodze. Utworzyłam go i minęło znów kilka dni zanim pojawił się pierwszy wpis. Dozowałam słowa, by nie być wylewną, by nie ubarwić wszystkiego aż nadto. Pisanie sprawia mi przyjemność, a czytanie komentarzy wywołuje uśmiech na twarzy. 

  ▒ Dziękuję za każde z tysiąca wejść i każdy z ponad setki komentarzy! 


    Nie spodziewałam się, że "EllipsisOfLife" będzie dla kogoś takim wielokropkiem, jak dla mnie. Miło jest czytać pozytywne słowa, skupione na tym i odnoszącego się do tego, co tutaj przeczytały, czy zobaczyły. Tak samo jest z pochlebnymi i motywującymi ocenami tego, co nie było twardo postawionymi "krokiem", a jedynie odskocznią. Chyba spełnia się zadanie bloga, które sobie wymarzyłam. Chcę pokazać, że życie to nie tylko ganianie z pracy do domu, ze szkoły do odrabiania lekcji, zmywanie, sprzątanie i rozwiązywanie problemów, a także coś więcej. Co rozumiem przez to więcej? To właśnie ten "WielokropekŻycia", którym nazwałam mojego bloga. Życie ubarwiamy sobie drobiazgami takimi, jak przedmioty (kobieta wie!), małe inspirujące, chwile i momenty. Chcę zatem pokazywać moje pomysły sprawdzone lub te, które mam w planach przetestować. Pomysły na urozmaicenie swojej często zaganianej i niedocenionej codzienności! Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną dłużej , a Wasza pozytywna energia stale będzie motywowała mnie do umieszczania tutaj częstych śladów!

      Żeby nie było tylko o mnie. Wdrażając się w funkcjonowanie blogosfery i obserwując liczne blogi tworzone przez osoby z głowami pełnymi pomysłów muszę stwierdzić, że jest to naprawdę ciekawe miejsce. Wzajemne pisanie o tym, co właśnie nas fascynuje, dziwi, czy smuci ubarwia codzienność. Jest doskonałym doświadczeniem czytanie o tym, co dotyczy osób młodszych ode mnie o dziesięć lat, jak i tych w moim wieku.  Zaczynam wyczuwać nowe uzależnienie!  (tuż obok kawy z mlekiem!).

      Temat szkoły, pierwszego września już mnie nie dotyczy, stąd słynne tutaj Back to School pojawić się nie pojawiło. W ramach pożegnania z "Waszym" latem, a dla mnie pożegnania z sierpniem przygotowałam wczoraj, dosłownie w kilka minut jasny manicure. Przy okazji zauważyłam, że niebieski to ostatnio mój ulubiony lakier, w różnych odcieniach. Pora wrócić do cieplejszych kolorów, gdy wieczory nieco chłodniejsze. To już w następnych postach! 









▲ Jak oceniacie efekt? 
Chętnie poczytam, jak tam u Was rozpoczęcie roku szkolnego? Ja niestety nie podzielę się z Wami moimi wrażeniami, bo wracam na uczelnię dopiero w październiku. ;)


piątek, 28 sierpnia 2015

Sposób na stres po mojemu

    Temat dzisiejszego posta brzmi naprawdę poważnie i pewnie pomyślicie, czy właśnie zacznę zabawę w psychologa i eksperta medycyny współczesnej. Od razu zaznaczę, że nie mam do tego kompetencji, zapędów, czy po prostu nie odważyłabym się radzić Wam coś, czego nie wypróbowałam. 
  Zatem przedstawiam Wam sposób na odstresowanie, zagospodarowanie zbyt dużej ilości czasu wolnego (naprawdę o tym marzę!), czy po prostu na dobrą zabawę. I tutaj pojawia się uśmiech na mojej twarzy, bo każdy komu dawałam to poznać zaczynał od stwierdzenia, że kredkami to się bawić powinny przedszkolaki. Ewentualnie, pojawiały się pytania, że jak Tobie tak się chce „mazać” jakieś strasznie skomplikowane figury i kształty. Strata czasu! Po co to? Żadnego efektu nie ma, sensu, czy pożytku. Moja reakcja była zapewne się domyślacie jaka – uśmiech na twarzy i z każdym, kolejnym takim komentarzem reaguję tak samo.

Follow my blog with Bloglovin   

Do rzeczy! W Empiku znalazłam doskonałą, wręcz idealną pozycję książkową dla osób, które czasem lubią się wyłączy, odciąć od zabieganej codzienności i o niczym nie myśleć. Należę do grona takich osób i „Kolorowy trening antystresowy – wzory i ornamenty” okazał się strzałem w dziesiątkę. Jest to zbiór ponad setki kart A4 przygotowany specjalnie do wypełniania ich kolorami. Nie są to malowanki widoków, postaci, czy zwierzątek – ja mogłoby się wydawać – a nieco trudniejsze obiekty. Dla zobrazowania – są podobne do obecnie zyskującej popularność Mandali. 



      Zatem przedstawiam Wam sposób na odstresowanie, zagospodarowanie zbyt dużej ilości czasu wolnego (naprawdę o tym marzę!), czy po prostu na dobrą zabawę. I tutaj pojawia się uśmiech na mojej twarzy, bo każdy komu dawałam to poznać zaczynał od stwierdzenia, że kredkami to się bawić powinny przedszkolaki. Ewentualnie, pojawiały się pytania, że jak Tobie tak się chce „mazać” jakieś strasznie skomplikowane figury i kształty. Strata czasu! Po co to? Żadnego efektu nie ma, sensu, czy pożytku. 
      Moja reakcja była zapewne się domyślacie jaka – uśmiech na twarzy i z każdym, kolejnym takim komentarzem reaguję tak samo.










Jak to działa na stres?

     Kupując książkę chciałam po prostu malować te obiekty, stworzyć ciekawe kompozycje. Nie zapłaciłam za nią, by zwalczyć swój stres, którego nigdy nie byłam rzeczywiście świadoma. Oczywiście musiałam zaopatrzyć się też w dobre kredki i mazaki, posiadające głębokie kolory, bo owe już dawno zniknęły z mojego domu. Zaczęłam malować i uświadomiłam sobie kilka pozornie błahych rzeczy. Z moją cierpliwością jest naprawdę kiepsko – kilka minut i denerwowało mnie, że do końca dzieła naprawdę daleko, czy kredka za szybko się zużyła i znów muszę ją strugać! Kolejny wniosek – moja ręka naprawdę nauczyła się do wygodnego stukania w klawiaturę komputera i już po kilku chwilach poruszania kredką po kartce papieru musiałam robić przerwę. I trzeci, najważniejszy wniosek – to naprawdę odstresowuje! Z czasem potrafiłam wyłączyć się i odciąć od otaczającego świata na dobre godziny, a gdy już się ocknęłam miałam naprawdę dużo lepszy humor, pozytywniejsze nastawienie i czułam się wyciszona. Dalsze plusy to wyobraźnia, którą naprawdę musiałam ponownie odkurzyć i uruchomić, by moje obrazki nie wyszły nudne i monotonne. 
    Książka jest tak przygotowana, że każda z kartek da się swobodnie oderwać, posiada centymetrową, białą ramkę, by nasze dzieła trafiły choćby do albumu, czy anty-ramy i zawisły na ścianę na przykład domowego biura.







   Ktoś by powiedział – ale wymieniasz tych plusów, ale chwalisz? Przecież musi być coś nie tak!Owszem, są osoby, dla których to głupia zabawa dorosłej dziewczyny kredkami. Dla mnie to pomysł na wolną chwilę, naprawdę. Nie dla każdego będzie to doskonała rozrywka i spełni swoją rolę. Książka kosztuje nieco ponad 20 zł i jest dostępna w Emipku KLIK. Czemu nie spróbować? Najwyżej oddamy ją młodszemu rodzeństwu, czy siostrzeńcowi. Co dla mnie najważniejsze – są kolejne pozycje z tej serii, nowe wzory, nowe ornamenty i kolejne sto obiektów do malowania! Nie widzę minusów tej zabawy. Jeśli ktoś rzeczywiście chce bym jakiś wymieniła, to żartobliwie odpowiem – problemem jest dla mnie wybranie koloru kredki, bo jestem bardzo niezdecydowaną osobą!

❂ Czy ktoś z Was miał styczność z tą książką?
❂ A może zachęciłam Wam do choćby przejrzenia jej?